Rozdział I

I.

Trawy wszystkich pól szumiały, zwiastując Europie nadchodzące zmiany. Pytanie tylko, czy na lepsze? Być może jaśniejące ponad wszystkim Słońce znało już wtedy odpowiedź, bo jakże światłość niebiańska, Oko Boże, miałoby jej nie znać. Jednak nawet jeśli znało, nie dzieliło się nią z nikim, nadal spokojnie i dostojnie jak starzec, który doświadczył już wszystkiego, przechadzając się ścieżką nieboskłonu.
Stało właśnie na najwyższym stopniu swoich codziennych schodów, bacząc na rozległe żyzne ziemie pod sobą, kiedy dzwony zabiły na Anioł Pański. Czmychnęły na ten dźwięk do swoich lasów i puszcz wszelkie mary i straszydła krążące w okolicy, wzdrygnęli się także posłowie Warmów, i dreszcz im przeszedł po plecach. To czas, kiedy oddają cześć swemu potężnemu panu synowie i córki Chrysta.
Ogarnął ich, dzielnych wojaków zaprawionych w boju, autentyczny niepokój. Bo kto ich tam wie, sługów tego groźnego boga. Raz chcą pokoju, później nasyłają wojska, walczą między sobą, a potem ramię w ramię atakują wolne ziemie i wolnych ludzi. Prusowie, których historia była już dzięki nim szkarłatna od krwi, jedno wiedzieli na pewno: należy trzymać się z daleka od wyznawców Jezu Krysta.

Tym razem jednak sytuacja była wyjątkowa. Sam chrześcijański książę Pomorza zaprosił pruskich posłów! Przedstawił im, z niewiadomych powodów skłonny do sojuszu, bardzo korzystną ofertę. A pośród plemion pogańskich już wrzało: lada miesiąc, lada dzień mogło wybuchnąć powstanie przeciwko Krzyżakom. Wszyscy uczestnicy wiecu plemiennego, jakkolwiek niezgodni w wielu kwestiach, liczyli się z tym, że mając po swojej stronie silnego księcia gdańskiego, zwiększają swoje szanse na przegnanie zakonników; warunki przymierza zostały więc zaakceptowane, a pogańscy posłowie w imieniu plemienia Warmów zawarli ze Świętopełkiem Pomorskim sojusz przeciw Zakonowi.

II. 

  Twój syn, Dargaudzie, wrócił od Litwinów – Mężczyzna potężny jak niedźwiedź pochylił przed swoim starszym bratem głowę w geście szacunku.
Ten zaś, równie, a może jeszcze bardziej postawny, zdawał się jednak myślami być bardzo daleko, bo, nie odezwawszy się ani słowem, tylko skinął wielką dłonią na znak, by wpuścić przybywającego. Niedźwiedź posłusznie się wycofał. Pozostawiony w absolutnej ciszy groźny Dargaud potarł z namysłem swoją czarną brodę i podniósł nieco wzrok.
             Wkrótce solidne, dębowe drzwi uchyliły się i przed ojcowskim obliczem stanął najstarszy syn. Jego bystre, jaszczurcze oczy były chyba jedynym, co upodabniało go do ojca, bo o ile Dargaud niemal pod każdym względem przypominał tura, o tyle jego prawie już dorosły, niespełna czternastoletni syn wręcz przeciwnie, miał w sobie więcej z rysia. Poruszał się sprężyście, z pewną gracją, co bardzo kontrastowało z ciężkim, władczym krokiem ojca. Podobnie twarz miał drobniejszą, mniej groźną, chociaż wykrzywioną w nieprzyjemnym grymasie. Jasnowłosy i raczej niewysoki, nie był nijak podobny do swojego rodzica o posturze dębu, z twarzą srogą, ciemną i brodatą. Tak samo można by porównywać słońce i księżyc!
   Niech bogi ześlą łaskę na ciebie, dobry ojcze – skłonił się młodzieniec, spoglądając na Dargauda wzrokiem bystrym i zimnym jak górski strumień.
  Jakie niesiesz wieści? – głos jego ojca był nie mniej oschły i nie mniej oziębły.
  Razem z wujem i przedstawicielami innych lauksów wracamy od Litwinów. Ci przystają na warunki księcia, wesprą w walce jego i nas. Są gotowi w każdej chwili, czekają na nasz sygnał.
  Dobrze.
 – Czy nasi wrócili już od księcia gdańskiego? Udało się zawiązać sojusz? Będzie powstanie?
 – Dowiesz się po wiecu – odparł nadspodziewanie ostro Dargaud, unosząc potężną dłoń. – Wracaj do matki. Poślę po ciebie, kiedy będziesz znów potrzebny.
Młody skwitował to gniewnym spojrzeniem, ale przezornie milczał. Słowo ojca jest ostateczne, a tylko głupiec narażałby się groźnemu rodzicowi i jeszcze groźniejszym bogom, którzy za nim stoją. Skłonił zatem sztywno głowę i wycofał się, najeżony jak ryś wracający ostrożnie w gęstwinę po napotkaniu silniejszego przeciwnika.

***

Młody, ciemnowłosy Anervnis o wejrzeniu sokoła wychodził właśnie Dargaudowi naprzeciw. Spieszył się, miał z nim coś bardzo ważnego do omówienia jeszcze przed rozpoczęciem wiecu. Ujrzawszy go kroczącego ciężko między drewnianymi domostwami, skłonił się z szacunkiem należnym głowie jednej z najstarszych pruskich rodzin, a Dargaud tylko spojrzał na niego ponuro.
 – Słońce jeszcze nie stanęło w zenicie, Anervnisie. Do wiecu dużo czasu.
 – Widzę, że słońce nisko, wzrok mi na razie dopisuje – uśmiechnął się ten z ujmującą lekkością. – Przyszedłem, żeby z tobą omówić parę spraw jeszcze zanim zaczniemy narady między lauksami. Bo zgodzisz się, że jest o czym rozmawiać.
Wyrzekłszy te słowa, zlustrował milczącego wciąż Dargauda okiem uważnym i ostrożnym, jakby rachował w myślach, czy można mu zaufać. Najwidoczniej doszedł do wniosku, że chyba można, bo odezwał się znowu:
 – Książę gdański dużo obiecuje…
 – Bo i duży interes ma do ubicia. Wplątał się w taki konflikt, że bez nas sobie nie poradzi, musi nas przekonać do współpracy.
 – Głupi z niego książę – odezwał się na to Anervnis na wpół gniewnie, a na wpół z niedowierzaniem. – Sam chrześcijanin, a tym przeklętym sługom Krysta co rusz do gardła skacze! Powiedz, Dargaud, czy to ma sens?
    – Może ma, a może nie ma, nie nam się nad tym zastanawiać. Jest wrogiem naszego wroga, to wystarczający powód, by zawiązać sojusz. Więc to robimy.
            Tak stanowcze oświadczenie Dargauda bezsprzecznie kładło kres dalszej dyskusji. Sprawa zamknięta. Nawet młody Anervnis, mimo że porywczy,  nie odważyłby się nierozważnym słowem zagniewać osoby z takim autorytetem; posłusznie nie poruszył już tematu i zamiast tego zagadnął uprzejmie:
  – Widziałem twojego syna…
  – Nadrusa? – przez chwilę na srogim obliczu Dargauda pojawił się cień ojcowskiej dumy (a może to tylko światło pod innym kątem padło na jego twarz?) – Rośnie chłopak żwawy i pojętny, sam przyznasz. Kurke pobłogosławiła całemu rodowi, zsyłając nam takiego dzielnego i rozsądnego…
  – Miałem na myśli twojego najstarszego syna – uzupełnił młodszy Prus, a chociaż był człowiekiem sprytnym i umiejącym się przypochlebić, nie przewidział skutków tych niefortunnych słów.
A skutki widoczne były niemal natychmiast. Ledwo do Dargauda dotarł sens tego, co rzekł jego rozmówca, czoło mu natychmiast pociemniało. Wysunął żuchwę, na powrót zirytowany i zniecierpliwiony.
Nieszczęsny Anervnis, spłoszony taką reakcją, brnął jednak dalej, pocierając nerwowo knykcie:
  – Ta zima będzie jego czternastą, prawda? Czas się pożegnać z rodzinnym domem i zabrać się za własny. Ani się nie obejrzysz, Dargaud, jak on żonę sobie wykupi i przeniesie się na swoją część ojcowiz…
 – Niechby mnie Perkūns skarał, gdybym mu oddał na zmarnowanie część własnej ziemi! – zakrzyknął na to wzburzony Dargaud.
Jako że takiej reakcji się nie spodziewał, biedny Anervnis aż podskoczył, tyleż ze zdziwienia co po prostu ze strachu (każdy, kto usłyszałby głos gromki jak ryk tura tuż przy uchu, zareagowałby podobnie). Relacje między ojcem i synem były dla niego co najmniej niezrozumiałe, ale widząc, jak kończą się nawet najdelikatniejsze próby poruszenia tej kwestii, uznał, że nadszedł najwyższy czas, by zręcznie nakierować rozmówcę na inny, bardziej neutralny temat. Był w końcu człowiekiem przezornym i roztropnym, prawda? Więc dużo bardziej roztropnie będzie sprowadzić dyskusję na inny tor, na obrady wiecu chociażby…
  


Cóż, to by było jak na pierwszy raz na tyle. Głównie dlatego, że chcę po prostu zobaczyć, jak to właściwie z tym moim prowadzeniem bloga będzie, więc nie zarzucę od razu esejów. Powoli i na spokojnie, to moja dewiza :D

Primo, wszystkie trudne słowa takie jak imiona bogów, etc. zostały w tekście podkreślone i jak ktoś chce, to może sobie na takie podkreślone słowo kliknąć, i mu się pokaże definicja w przekładzie na ludzki. W razie czego proszę pytać.
Secundo, tych co bardziej zainteresowanych ludem, który w rozdziale opisałam, odsyłam do zakładki "dodatki", gdzie można sobie więcej poczytać na temat Prusów.
Tertio, choć to się jeszcze nie wyklarowało fabularnie (czemu trudno się dziwić), jestem zobowiązana poinformować, że opowiadanie będzie o obu stronach konfliktu, nie tylko o Prusach - o Krzyżakach również.
Ave!

Tsue. 
30 VIII 2013

7 komentarzy:

  1. Powiem szczerze ... Jestem pod wrażeniem! KIedy to czytałam przypomniała mi się " Stara baśń ", ogólnie lubię takie klimaty więc tym milej będę czytać dalej. Rzadko, kiedy natrafiam na takie perełki jak to Twoje opowiadanie :) Chyba zacznę mieć kompleksy, serio, bo ja też coś tam skrobię, historycznie i nie tylko, ale to bez porównania ... Wobec tego nie pozostaje mi już nic innego jak tylko czekać na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za dobre słowo, aż serce człowiekowi rośnie! :D

      Piszesz, że skrobiesz, historycznie między innymi. Ja jestem wyjątkowo łasa na ten gatunek, ergo czy adres strony albo coś mogłabym od Ciebie dostać? :)

      Usuń
    2. No cóż skoro chcesz ...:) Można mnie zastać pod dwoma adresami ( a właściwie pod trzema, tyleże ten trzeci jest jeszcze w budowie i Bóg jeden raczy wiedzieć, kiedy będzie aktywny :)
      1. To opowiadanie na podst. " Przedwiośnia"Żeromskiego, tak ukochałam Czarka, że postanowiłam opisać jego dalsze losy.Historycznie jest tylko przez przeszłą epokę, raczej nie ma tam jakichś szczególnych momentów w historii. Jeśli nie czytałaś Żeromskiego, nic nie szkodzi na blogu znajuje się szczegółowe streszczenie. Uprzedzam, blog już trochę ma xD ( http://buntownik-baryka.blogspot.com/ )

      2. Taka tam zwyczajana internetowa gazetka, pewien rodzaj pamiętnika ( http://nie--codziennik.blogspot.com/ )

      3. Jeszcze w budowie - opowiadanie, którego akcja rozgrywa się w rok przed wybuchem II wojny światowej ( http://rozkwitaja-cyprysy.blogspot.com/ )

      Usuń
    3. Przejrzałam - na razie pobieżnie - wszystkie trzy blogi i możesz być pewna, że już wkrótce swoich kilka słów na obu działających zostawię. Niech no tylko nadrobię burzliwe przygody pana Cezarego... :)) (Przy czym się może przyznam od razu, że zostałam absolutnie i na amen wciągnięta).

      Usuń
  2. Dobra tematyka, lubię takie klimaty mimo, że sama czegoś takiego nie tworzę. Dodatkowo podoba mi się Twój styl pisania :) Rzadko można natrafić na takiego bloga. Będę czekać na kolejny rozdział i na pewno dodam Cię do linków. Do siebie nie zapraszam bo ja ff potterowskie piszę więc to Cię raczej nie zainteresuje ;) Pozdrawiam i jakbyś mogła to poinformuj mnie o nowym rozdziale na http://broken-heart-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za takie komplementy!
      O nowym poście poinformuję, oczywiście - pod warunkiem, że nie zapomnę, bo z moją pamięcią jest dość krucho :P

      Usuń
  3. Hej:)
    Najlepiej skasuj ten komentarz zaraz po przeczytaniu, bo chciałam Ci tylko powiedzieć, że na dalszych losach Czarka jest już nowy rozdział.
    Pisz szybko dwójeczkę, proszę
    Pozdrawiam -M

    OdpowiedzUsuń